piątek, 8 lipca 2016

* * *

palcami 
na szarym papierze
badam 
wypukłości czasu

od czasu do czasu 
cichymi drganiami krtani
tonacja 
wznosi się 
to wyżej 
to znow niżej

pnie się do góry 
trzyma na poziomie 
rwie w dół 
niczym woda 
w strumieniu
przyspiesza 
ciągnąc za sobą 
życie

gdy wiatr
rozwiewa 
myśli egzystencji
już nic nie boli

tylko spokój
ogarnia
nasze ciało