nocą
porzucam maski
codziennością zmęczone
zmywam z twarzy
karminowy
uśmiech przymusu
wytuszowany
profesjonalizm spojrzenia
strzepuję z powiek
kolory
emocji blaknących
zapisuję myśli
atramentem gwiazd
by o świcie
otuliła je
przeźroczysta mgła
niepamięci