W trawie
żarzą się kryształy
a ty idziesz
czarnym lasem
zasłuchany
w krople deszczu
który pada
gdzieś w oddali
na kwitnące w polu maki
a ty biegniesz
ku topolom
gonisz pyłki żółtych mleczów
i dotykasz swymi dłońmi
kości Ziemi - górskie głazy
wiesz, że miłość
to nie diament
lecz efemeryczne kwiaty
wiesz, że łzy
to nie są perły
lecz okruchy żywej duszy
i wpatrzony
nic nie widzisz
słuchasz
i wciąż jesteś głuchy
stoisz
i wciąż nie rozumiesz