Ze skrajności
w skrajność
z deszczu w słońce
w przód i w tył
i tam gdzie dobro
wygrywa ze złem
z radości w ból
latem aż do jesieni
od złości do szczęścia
i tak chudnie rok
lecą kartki
z uśmiechem
ze łzami
i ot tak, codziennie
nie krzyczą, że cierpię
że w ogóle jestem
i wyznają po cichu
- ledwie szeptem
że nie czekam odzewu
gdy za Tobą tęsknię