poniedziałek, 27 lutego 2012

* * *

Na przygarbionych plechach
wór codziennych trosk
staje się cięższy
z dnia na dzień

rano rzeka wrogich
obcych twarzy
skowyt duszy
w oczach łzy
w uszach słychać urzędowy ton
słowa
 - jak drobno tłuczone szkło
sypią się na otwartą ranę
i jeszcze ten okruch serca

zapakowany w papier

a kiedy
zmierzch ściemni ścieżki
nie próbuję już nawet wędrówki
przez ciemność

noc w ciężkim półśnie
 - byle do rana