między mną
a mną tylko
otchłań
patrzę na
przewrócone drzewo
dzieli
jedno na dwa
patrzę na siebie
widzę dwa światy
jak noc
i dzień
odchodzę i wracam
odpływam
tratwa uniesie ją
na delikatnych
falach jawy
śnij
by rano miłość
pukała do okna
i pozwoliła
uwiecznić
obrazy na płótnach
rzeczywistości
bądź moją wyobraźnią
by każdy sen
upojny
był w świergot
wiosennych słowików
przebywających
wśród
tafli kremowych
orchidei