powolnymi ruchami
los
odziera z nas
fundamenty istnienia
początkowo silni
stajemy się
marionetkami
idealnej maszyny
nieznani
nic nieznaczący
cierpiący
krzywdzeni
z dnia na dzień
coraz bardziej
pogrążeni
zatopieni w pustce
dzisiejszej ludzkości
czekający na uśmiech
spływający z ust
niewolników życia
przykuci żelaznymi
łańcuchami
do egzystowania
bezradni
agresywni
smakujmy powoli
resztki
znikając w tłumie
miernoty i chamstwa
naszego ja
już nie ma
została tylko
szorstka
śmierć naszego
intelektu