Kolejna noc
gasnący dzień
utonął w fałdach mgły pajęczej
zapada zmrok
rozkwita sen
na rozgwieżdżonej nieba wstędze
a w duszy szmer
podniebny szum
milionem głosów w piersi zbiera
uśpiony deszcz
znów muska struny
na skrzypcach nocy
szept zamiera
i szelest drzew
pradawny śpiew
roztacza wkoło blask wieczności
a w głowie puls
wzburzona krew
szum wodospadów samotności
sztandary gwiazd
rozświetlą cień
w srebrzystą rosę czerń powleką
nim strzępy snów
pochwyci dzień
wyruszą w podróż
lśniącą rzeką
przez białe szczyty
nagich wzgórz
przemierzą zgasłych słońc krainę
by wzejść
wraz z brzaskiem pierwszych zórz
nad zbłąkanych serc
równinę