zostawiam za sobą
las twarzy
zobojętniałych
troską codzienności
wierzby płaczące
przy byle podmuchu
wiatru
dęby zbyt silne
by okazać słabość
osiki drążce
o każdą chwilę
i brzozy zbyt wiotkie
by się przebić
w tłumie
ze strachu
gubią liście
malując
jesienne ścieżki trosk
złoto-czerwoną
melancholią