sobota, 29 października 2016

* * *

rozrywam  
szarość codzienności
na biel nocy
i czerń dni

mroczne twarze
bez emocji
z piętnem bólu
zarysowanym 
na skroniach
mijam co rano
bez celu

odmierzam 
długie godziny
tłum blednie

ukojenie
nadchodzi powoli
księżyc 
rozjaśnia myśli
bez zmrużenia oczu