jesienne chandry
spadają
z każdym kolejnym
liściem
przygnębienie
ścieli alejki
brązowym dywanem
złość
wiruje na wietrze
czerwienią
samotność
czyta listy
w żółto-złotych
kopertach
wiatr
miesza kolory
namiętności
zalewając je łzami
deszczowej melancholii