anioł śmierci przemówił
i w cierpieniu zostawił
w jednej chwili
odmienił wszystko
tysiące sępów
spełniło swą powinność
wargami martwymi
złapać próbuje
czułości słowa
niczyimi
niewypowiedziane ustami
kaci byli jeszcze
niewprawni w rzemiośle
gapie rozeszli
się do domów
zbyt zajęci
chlebem powszednim
by wybaczać winowajcom
a ty
spoglądasz
powiekami przymkniętymi
pełnymi żałości
dantejskie te sceny
i martwe czarne worki
biegniemy wciąż
przed siebie
by znów
się stoczyć
za szczytów
biegniemy bez siły
umarli
i tylko ta krew na ulicy...