znów wierzby płaczące
pokrywają się szronem
wiatr
porusza gałązkami
na trawie porozrzucane
niewinne brylanty
złudne nadzieje rozwieje
śnieżna poświata
żyjemy w kłamstwie
świat to agresja
wystawiamy to co złe
na piedestał
nie mamy wartości
twarzą w twarz
nadszedł czas
chorej ludzkości
biegniemy wciąż
ścieżką marzeń
zwycięstw
i porażek
bezimienni
gonimy życia sens
kochamy
i nie potrafimy kochać
tracąc uczucia sens
walczymy każdego dnia
i tylko śnieg ciągle
jest biały...