brakuje mi dni
na własną obecność
malując
pejzaż snu
nadałam kształt miłości
jak wariat
co szedł zamgloną doliną
i tym odbiciem
zasłaniam się trwale
we własnym wzroku
głaszcze niebo
przypinam
do ciemnych gwiazd
spadające myśli
w żniwie
samotnych dusz
piszę
i tak krzyczę
biegnąc
brzegiem kwitnącym
przestrzenią
z wielkich słów
a tak naprawdę
cisza
jest kluczem szczęścia