stoję pod krzyżem
zza drzew
podgląda nas świat
jakby od dzieciństwa
nie przybyło nam lat
i tylko
droga prosta została
gdy krzyk modlitwy
kwiat bez korzeni
rzucony w pogoń
wraca odbity
nie licząc na świat
że los się zmieni
marmur pokryty
miłością śniegu
boi się zacząć
dziś wszystko
od nowa
znów wstać do życia
do tego biegu
wszak
ostatnie słowo
należy do nas