błądze
w mieście
moich myśli
o kilka przecznic
za daleko
o otwarcie drzwi
za blisko
z modlitwą
by cię nie pochłonął
ciemny zaułek
burzliwego dnia
próbujemy dopasować
obce przestrzenie
ścieramy
palce do krwi
o ostre krawędzie
ulicznych bruków
cementujemy
każdy kamień
w murze
naszego schronienia
z uporem maniaka
wznosimy
dom za domem
ulicę za ulicą
dzień za dniem
by nie zburzyć nieba