codziennie
bez pośpiechu
równym krokiem
po kamiennych schodach
idę w dół
raniąc myśli
rozrywając sens
na strzępy
widzę
jak spala się
na popiół
ogień
koi ból
spokoju
świadomie
oddalam się od nieba
by w chłodzie błękitu
nie tracić marzeń