dziesiątki wspomnień
zrodzonych
z chwil przeszłości
bez drugich szans
wybaczenia
obojętność
na bazarze milczenia
chropowatość poranków ziębi
jak prawda niechciana
baśnie bez zakończenia
wciąż te same zdarzenia
wozy turkoczące
po niewidzialnym bruku
śpiewy ptaków nad stawami
wśród ruin mgły
pogasłe uczucia
dzwony kołyszą ciężkie powietrze
gdzieś tam w pamięci
te śmieszne
rysunki o przyszłości