stojąc
na krawędzi losu
nie słyszysz
krzyku
nie widzisz
łez
jesteś
tylko ty
i porywający
w nicość
wiatr
na skrzydłach
bezsilności
unosisz się
ponad
beznadzieję
powolne opadanie
w rozpacz
przynosi
pozorne ukojenie
te rany
na sercu
się nie zabliźnią
będą krwawić
do końca