bez wiersza
pustynia
zasypuje nas
piaskiem
spraw na teraz
słowa
przychodzą
w odwiedziny
zatamowany
potok zdań
staje się
rozległym jeziorem
z tatarakami
żalu
na powierzchni
kalecząc sobie usta
uleczając duszę
rozszarpani
na kształt krzyża
myśli bezdomne
rzucam w tułaczkę
aby na drodze
ludzkiego istnienia
kroczyły wśród
mroków ciszy
jak pochodnie
cóż
że nowy
wstaje dzień
że ptak
na niebie śpiewa
kiedy ty
i tak nie słyszysz
wołania
głosu
śmiechu serca
które
jest twoim niewolnikiem
na zawsze