odziany
w śnieżną szatę
kusił mroźną tajemnicą
wysokiej wieży
którą podstępem zakuł
lodowym lustrem jeziora
nie roztopiły jej nawet
iskrzące żarem
drwa w kominku
nim zgasły
zdołały jeszcze rozgrzać
drżące oddechy
spragnionych warg
bliskość dusz
potęgowała rozkosz
skąpanych w pragnieniu
nagich ciał
które splecione srebrną
nicią serca
udały się księżycową drogą
do gwiazd