przechodzimy
z mroku w mrok
tacy sami, niezmienni
czasem
przeraża nas świat
jego obcość i dzikość
wywołująca paniczny lęk
w skroniach
pojawia się tępy ból
sprzeciwu
wobec rzeczywistości
z mroku w mrok
tacy sami, niezmienni
czasem
przeraża nas świat
jego obcość i dzikość
wywołująca paniczny lęk
w skroniach
pojawia się tępy ból
sprzeciwu
wobec rzeczywistości
w zgiełku ulicznych kłótni
za rogiem
gubię wątek istnienia
ty jesteś jak opokaza rogiem
gubię wątek istnienia
osłaniasz mnie
przed złem
to przywraca wiarę
że kiedyś chmury przeminą
i znów zaświeci słońce
nad całym światem