miasto umarło
krzyków wiele
pojedyncze łzy
znicze się palą
straszny ból
nasza bezradność
ukazała kruchość
życia
bilet do nieba
szarpie smutek
serce raz jeszcze
myślą kołacze
życie cenniejsze
niż garstka złota
niech spadnie
z góry deszcz nadziei
żyjemy w ciągłym biegu
słuchając rytmu miasta
w końcu nadejdzie pomsta
na palcach się skrada
zbliża się ku drzwiom
chce widzieć jak opada
sumienie jak bastion
niszczy uczucia
wzbudza żal
i tylko ta krew na ulicy